sobota, 24 maja 2014

16.05.2014r.

Mija czwarty dzień ciszy, dzieci są spokojniejsze, nie pytają o ojca. Gdy był, to modliłam się, aby go w końcu zamknęli, że będę mogła swobodnie poruszać się po domu, wyjdę na spacer, ale tak nie jest. Nie potrafię odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Choć cieszę się, że wreszcie odpowie za moje cierpienie, za wiele lat katorgi, to jednak mam poczucie winy, wstydu przed ludźmi. Patrzę zza firanki na sąsiadów i zastanawiam się, co o mnie myślą, czy mi współczują, czy obarczają winą. Sama nie wiem, co myśleć, jak się zachować, czy wyjść, czy lepiej nie. Jestem zbyt wrażliwa, za bardzo się wszystkim przejmuję. Chciałabym móc wyrobić w sobie większe poczucie własnej wartości, bardziej w siebie uwierzyć. To trudne po wielu latach niskiej samooceny. Dzieciom tłumaczę, że zawsze trzeba być sobą, żeby swoim zachowaniem nie krzywdzić drugiej osoby - a ja jestem sobą tylko wewnątrz, ale okazać tego nie potrafię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz