poniedziałek, 31 marca 2014

Wieczór 31.03.2014r.

Każda minuta, godzina to wyścig z czasem, bo gdy jego nie ma w domu, to muszę zdążyć i uprać, i sprzątnąć, odrobić lekcje z dziećmi. Gdy jest w domu, to nie mogę korzystać z wielu rzeczy, bo wszystko jego. Dobrze, że dni coraz dłuższe, bo nie pozwala zapalać światła. Czuję się jak niewolnik, chociaż myślę, że mam gorzej, bo nawet w niewoli wychodzili na spacer.
Dziś chłopcy byli radośni. Dawno się nie uśmiechali. Gdy nie ma ich ojca, to razem coś robimy, malujemy, nawet pomagają mi prać w wannie, bo Frania dawno zepsuta. Krystian lubi pomagać w gotowaniu.
Gdy przyszedł pijak, chłopcy posmutnieli, bo wiedzą, że już nic nie można zrobić, że trzeba chodzić na paluszkach.
Gdy w kuchni chwycił hak, to się przeraziłam. Myślałam, że mnie uderzy, uciekłam na schody. Starszy syn go uspokoił. Potem chciał zabić kotka, maluchy tak bardzo płakały, cudem go wyrwałam, to nasz ulubieniec.
Chłopcy śpią niespokojnie, pewnie coś złego im się śni. Ja też źle się czuję, wpatruję się w drzwi, marzę, żeby go w nich nie zobaczyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz