Kwiecień nie był dla nas zbyt łaskawy, może maj przyniesie więcej radości, wiążę z nim wiele planów, zmian w naszym życiu. Z każdym rozpoczynającym się miesiącem budzą się we mnie nadzieje na lepsze jutro, bo mam już dość ciągłego strachu, bycia traktowaną jak śmieć. Nieraz sama myślę, że jestem nic nie warta, ale to przez to, że wiele lat wmawiał mi to ten oprawca w skórze człowieka.
Przez cały tydzień pił, wyzywał, pluł na mnie, odgrażał się. Wczoraj i przedwczoraj była policja, udawał, że nie awanturuje się, a jak pojechali, to mnie wyśmiał, szarpał za włosy, uderzył w twarz, mam zasinione pod okiem. Nienawidzę go. Nie martwi się, że nie ma na chleb dla dzieci, a na wino mają alkoholicy. Narobię się przy dzieciach i jeszcze po pijakach muszę sprzątać.
Wczoraj udało mi się po kryjomu nagrać jego wyzwiska. Nie ma tego zbyt wiele, bo jest bardzo czujny. Wpadłby w szał, jakby się dowiedział. Przy najbliższej okazji pokażę nagrania dzielnicowemu, bo świadków żadnych nie będzie. Nikt nie stanie w mojej obronie. Tu nadal jest aktualny stereotyp, że kobieta ma się podporządkowywać, że jak jest bita, to pewnie zasłużyła. Ale ja wytrzymam, nadejdą lepsze dni!