godz. 15.48
Od rana miałam sporo do zrobienia, najpierw lekarz, potem szybko do domu, bo nauczyciel był, następnie trzeba było jechać wykupić receptę, leki na anginę - duomox plus krople do ucha, tabletki osłonowe, witaminy... Radziowi rozwaliły się buty w szkole na SKSach, kolejny wydatek...
godz. 16.04
Jest cicho, dom jakby zamarł, od rana spokój. Gdzieś polazł, gdy wieszałam pranie. Postałam chwilę na słońcu, gdyby był w domu, to nie mogłabym sobie na to pozwolić.
Zaraz odrabiamy lekcje, no i małemu poczytam bajeczki, bo jak mówi "szybciej wyzdrowieje!"
godz. 22.11
Popołudnie było burzliwe, ale nie w pogodzie, tylko sytuacja domowa była nie do wytrzymania. Moje prośby o ciszę nie trafiały do słaniającego się pijaka. On już nawet zaczął nas mylić, nieraz nas nie rozpoznaje. Teraz na szczęście go nie ma. Gdy w domu jest chore dziecko, to powinien zrozumieć i dać nam spokój. Zniszczył, waląc o ścianę, krzesło. Nie martwił się, że może kogoś z nas zranić. Pewnie nie myślał. Wątpię w to, czy on jeszcze ma czym myśleć, szare komórki już pewnie zniszczył alkohol.
Chłopcy niedawno usnęli, może ich dziś nie obudzi, może wróci nad ranem... Każda godzina spokoju bezcenna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz