Cieszę się, że przed przyjazdem pierwszego nauczyciela zdążyłam posprzątać puszki, butelki, pety i wyniosłam mokry dywan śmierdzący moczem. Teraz piją naprzeciwko, słyszę ich głosy.
Mam strasznie podkrążone oczy, to życie w ciągłym strachu mnie wykańcza...
Na dworze ładna pogoda, patrzę, jak maluchy bujają się na huśtawce. Krystek odrabia lekcje.
W kuchni ściany są pooblepiane makaronem i sosem, nie smakował mu obiad. Nie mam siły już sprzątać, zebrałam tylko szkła, żeby dzieci się nie poraniły. Na razie śpi. Jak popiorę to resztę sprzątnę, bo jak się wyśpi, to znowu zabroni używać wody, więc nawet herbatę przygotuję za zapas, żeby było się czego napić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz